Spektakl
„Nie trzeba” w reżyserii Kamili Michalak, zaprezentowany na
deskach Wrocławskiego Teatru Współczesnego w cyklu „Prosta
historia” to nostalgiczna opowieść o poznawaniu świata przez
pryzmat nauki i sztuki. Przedstawienie oparte na tekście Asji
Wołoszynej, napisanym specjalnie na potrzeby tej sceny (przekład:
Tatiana Drzycimska) inspirowane jest życiem i działalnością
naukową Grigorija Perelmana, rosyjskiego matematyka, który
udowodnił hipotezę
Poincarégo dotyczącą kształtu Wszechświata.
Perelman
(w tej roli znakomity Tadeusz Ratuszniak) jest w spektaklu jedną ze
stron dialogu matematyki i teatru. Jego swoistym „sobowtórem”
w świecie sztuki okazuje się ambitna reżyser teatralna, Anna
Obriezkowa (wspaniała Maria Kania), która chce uczynić jego
życie przedmiotem spektaklu. Anna próbuje zrozumieć
Grigorija, czy raczej „uczynić go zrozumiałym”, by uciec od
estetycznego egocentryzmu, od postrzegania świata i tworzenia sztuki
wyłącznie przez pryzmat własnego „ja”. Oś przedstawienia
stanowią jej dociekania, poszukiwania istoty myśli matematycznego
geniusza, biorące początek w zwykłej ciekawości, lecz stopniowo
zmieniające się w symboliczny proces wtajemniczania w istotę praw
rządzących wszechświatem.
Grigorij,
nazywany czule przez matkę Griszą, jest postacią niezwykłą,
człowiekiem o ogromnej sile myślenia i dążenia do prawdy, a
zarazem bardzo wycofanym. Nagradzany za swoje odkrycia, odmawiał
przyjmowania medali i zaszczytów (m.in. miliona dolarów
przyznanych mu przez Instytut Matematyczny Claya w formie jednej z
Nagród Tysiąclecia w 2010 roku). W spektaklu został
przedstawiony jako człowiek ekscentryczny, upatrujący swego
szczęścia w procesie badania i rozumienia Wszechświata. Jest tu
raczej postacią, o której się mówi, niż rzeczywiście
na scenie obecną. Jego biografia wyłania się z opowieści innych
bohaterów (przede wszystkim Maksyma Maksymowicza, w którego
roli wystąpił bezbłędny Tomasz Orpiński). Swoiste „zamknięcie”
Perelmana w świecie własnych myśli i odkryć symbolizuje
ograniczenie przestrzeni scenicznej szklaną platformą w formie
„ślimaka”.
Mariaż
nauki i sztuki jako sposobów poznawania świata przejawia się
w przywoływaniu rozmaitych motywów kulturowych: cytatów
z ważnych dzieł, postaci ze świata literatury, muzyki i matematyki
(Mefisto i Faust, Borges, Poincaré). Matematyka nazywana jest
nauką o pięknie, a jej poszukiwanie idealnych modeli w budowie
Wszechświata skorelowane jest z ideami platońskimi. Poznanie i
prawda okazują się wartościami najważniejszymi, które
budują wewnętrzny świat postaci.
Twórcom
spektaklu udało się stworzyć niezwykły, duszny klimat tajemnicy
poprzez wprowadzenie niepokojących motywów muzycznych,
snujących się dymów i zmieniających się świateł (w tym
odrealniających obraz stroboskopów). Warstwa symboliczna
przedstawienia zyskuje na głębi również dzięki
wprowadzeniu elementów teatru ruchu i tańca oraz baletu.
Walory wizualne przedstawienia zasługują na szczególną
uwagę.
Na
wysoką jakość spektaklu składa się przede wszystkim prześwietna
gra aktorska. Maria Kania w roli Anny ma w sobie dziewczęcy urok i
kobiecą mądrość. Tadeusz Ratuszniak zachwyca jako Grigorij
Perelman / Faust / Borges, Tomasz Orpiński jako Maksym Maksymowicz /
Poincaré / Mefisto
wprowadza
do spektaklu rys komiczny. Irena Rybicka w roli Matki po raz kolejny
pokazuje aktorską klasę, która nawet z epizodu potrafi
zrobić majstersztyk.
„Nie
trzeba” jest w istocie „prostą historią” o
zwykłych-niezwykłych ludziach, którzy próbują się
odnaleźć pośród zawiłości życia. Prezentuje nie tyle
spójny portret Grigorija Perelmana, co umieszcza go na
kulturowo-naukowej mapie cywilizacji europejskiej, w skomplikowanej
sieci symboli, ewokujących coraz to nowe znaczenia. Opowieść
wyciszona, subtelna, skupiona na słowie i obrazie, imponuje siłą
przekazu i mocnym rysunkiem postaci na drodze do prawdy.
(zdj. wteatrw.pl)
Komentarze
Prześlij komentarz