„Smutek
mnie uczy, że służę do życia.
-Kiedy
jesz – mówi – masz pamiętać, żeby gryźć i połykać,
tylko tyle. Bo widzisz, chodzi o to, że włosy rosną bez twojej
pomocy, samo się oddycha i samo śpi, oczy wiedzą, co zrobić, żeby
się zamknąć. W zasadzie jesteś sobie potrzebna prawie do niczego.
Więc
idąc, tylko przebieram nogami, a siedząc, uciskam stołek, który
skrzypi. Kiedy tak siedzę, widok całymi godzinami zużywa mnie do
patrzenia”
Zaczęta
„pod ladą”, pochłonięta w autobusie, przepiękna proza
poetycka. W czasie lektury nie raz wzruszenie ściskało mnie za
gardło. Tomik tegorocznej laureatki nagrody NIKE to opowieść o
świecie widzianym oczyma dziecka. Dziecka, które poznaje
rzeczywistość poprzez szczegół, doświadcza go zmysłami,
smakuje. Mała bohaterka mówi o domu i jego mieszkańcach,
mimochodem wspominając o demencji prababki czy ojcowskiej przemocy.
Znaleziony w drodze do domu kamień staje się jej talizmanem,
tajemną bronią i powiernikiem tajemnic. Rozpisana na
mikroopowiadanka historia napisana jest soczystym, metaforycznym
językiem, pełnym nieoczywistych skojarzeń. Teksty podszyte są
smutkiem, towarzyszącym dziecku w oswajaniu świata. Mocna, lecz
piękna lektura, do której chce się wracać, mimo lęku i
niepokoju o to, co w nas poruszy.
Komentarze
Prześlij komentarz