Vigdis Hjorth - "Song nauczycielki"



"Żadne neutralne "zewnątrz" nie istnieje. Patrzeć można tylko z punktu widzenia innej osoby, innych oczu".

"Song nauczycielki" jest niepokojącą opowieścią o tym, jak zmieniamy się, gdy jesteśmy widziani, gdy chcemy zyskać ludzką aprobatę lub wyzwolić się z samooskarżania.  Tytułowa nauczycielka, Lotte, prowadzi wykłady o twórczości Brechta w Wyższej Szkole Sztuk. Pewnego dnia student Akademii Sztuk Pięknych, Tage Bast, proponuje jej udział w swoim projekcie: prosi o pozwolenie na filmowanie jej życia zawodowego i prywatnego na potrzeby filmu o relacjach sztuki i życia, zgodności ideałów "wykładanych" z realizowanymi. Lotte zgadza się i tym samym staje się "obiektem obserwowanym". Akcja powieści koncentruje się na relacji tej dwójki, a właściwie na autorefleksji Lotte pod wpływem projektu Tagego. Bohaterka, rozwódka po pięćdziesiątce, dzieli życie między uczelnię i wyprawy na łono przyrody. Gdy na zajęciach i poza nimi zaczyna towarzyszyć jej oko kamery, zaczyna bardziej krytycznie patrzeć na swoje życie i decyzje, świadomie kreuje sytuacje, by dobrze wypaść w oczach studenta. Zrazu niewinna relacja przeradza się dla Lotte w motor samooskarżeń i korygowania swoich zachowań. Ciekawym zabiegiem jest umieszczenie życia i przemyśleń bohaterki w kontekście dramatów Brechta, którymi Lotte zajmuje się zawodowo. Literatura prowokuje ją do rozważań o tym, czy warto i można być obiektywnie dobrym i czy da się zmienić niesprawiedliwie urządzony świat. 

Historia nauczycielki, która nagle jest zmuszona wyjść z bezpiecznego ukrycia, rodzi pytania o teatralizację życia, o utożsamienie bycia samego w sobie z byciem widzianym przez innych. Ważnym okazuje się w powieści również motyw kreowania rzeczywistości poprzez słowo (Lotte poprawia bliskim maile, by brzmiały łagodniej, adekwatniej, były skuteczniejsze perswazyjnie) i obiektywizmu samooceny ("powinni spojrzeć na siebie z zewnątrz, żeby stali się bardziej świadomi swoich zachowań").

Hjorth, po świetnym "Spadku", zatrważająco depresyjnej historii rodzinnej, w "Songu nauczycielki" skupia się na jednostce zagubionej w sieci społecznych oczekiwań. Stawia trafną, choć wciąż mało optymistyczną, diagnozę dzisiejszemu światu, w którym nawet gesty miłosierdzia nie likwidują ubóstwa i wojen. Powołując się na Brechta, optuje za ocaleniem choćby jednego człowieka - czy będzie to możliwe w przypadku głównej bohaterki? Bardzo dobra, wnikliwa psychologicznie powieść, choć, jak można się było spodziewać po norweskiej autorce, przepełniona zwątpieniem i melancholią. 



Karolina Lubczyńska

(fot. wydawnictwoliterackie.pl)

Komentarze