O krytycznej niemocy


 

Czasami bywa tak, że i książkowego pożeracza dopada niemoc. Zmieniające się tytuły i treści przemykają przed oczami bez śladu uwagi, pamięci, skupienia. I choś ilość przeczytanych książek rośnie, nie zawsze zostają one w myśli na dłużej. Tęskność się rodzi za literackim olśnieniem, które spowoduje, że puls przyspieszy gwałtownie, mózg oszaleje z radości, a ciało samo podskakiwać zechce. Gubię się w gąszczu literackich i krytycznych opinii, które atakują zewsząd, wdzięczą się i krzyczą: "Wybierz mnie!"

W przeczytanej przed chwilą książce "Sempre Susan" Sigrid Nunez autorka przytacza jedno z bardzo trafnych spostrzeżeń Susan Sontag - jeśli ktoś ważny (ceniony, mający autorytet) uzna coś za dobre (w dziedzinie literatury) kolejne osoby powtarzają zazwyczaj ten pogląd, co prowadzi do zwielokrotnienia pochwał, coraz bardziej oddalonych od samego dzieła.

Ogarnęło mmnie przedwiosenne zmęczenie związane z wszechobecnością internetowych zachwytów tymi samymi tytułami. Każdy z nich jest najlepszy, rewelacyjny, poruszający, narodzony Bookerem, nominowany do Bookera/Pulitzera lub nawet Nobla, a autor w szkole siedział w ławce obok słynnego filozofa i natchnięty został z pewnością jego sposobem myślenia. Z drugiej strony nużące jest czytanie o tym, że książka jest dobra, bo "MI SIĘ (sic!) podobała", ma "wartką akcję", "wciąga", "przyjemna jest". W związku z tym trafiam i na opinie o klasyce literatury, która, nie spełniając powyższych standardów, jest automatycznie dyskredytowana (serce mi stanęło, gdy przeczytałam, że "Sklepy cynamonowe" to "niezłe gówno").

Jak się odnaleźć w chaosie nadmiernej produkcji literackiej, nie stracić własnego zdania, gdy nie lubi się tego, co wszyscy? Co zrobić, gdy nie uznaje się za komplement porównanie pisarza z innym pisarzem (i ma się dość "polskich Stephenów Kingów/Johnów Grishamów/Nicholasów Sparksów)? Jak wybierać lektury, by czuć, że się nadąża za tym, co aktualne, a nie stracić z oczu zapomnianych od lat pereł?

Oto przedwiosenne dylematy czytelnika, który od czasu do czasu ośmiela się coś o książkach powiedzieć lub napisać.

Na pociechę przypomnę sobie i Wam, że wciąż zdarzają mi się małe i większe odkrycia naprawdę dobrej prozy. Zanim przyjdzie wiosna, przeczytajcie "Klarę i Słońce" Kazuo Ishiguro, "Cicho, cichutko" Ignacego Karpowicza i "Wydz. Domysłów" Jenny Offill. O "Sempre Susan" Sigrid Nunez nie wspominając.


Komentarze