„Frania
Piorun” w reżyserii Przemysława Jaszczaka jest inteligentnym i
przewrotnym połączeniem obrazkowego podręcznika dobrych manier dla
najmłodszych i poradnika pozytywnego myślenia dla trochę starszych
widzów. O sukcesie spektaklu decyduje jednak nie sam jego
wymiar edukacyjny, czy terapeutyczny, lecz piękno i humor
opowiadanej historii.
Przedstawienie oparte na świetnym tekście Magdy
Żarneckiej opowiada o trójce ekscentrycznych zwierzaków,
mieszkających razem w domku z wielkiego pnia. Niedźwiedź Melon
(Paweł Pawlik), borsuk Bazyl (Jakub Grzybek) i lis Daktyl (Kamil
Król) przez bardzo dorosłych psychologów z pewnością
opisywani byliby w kategoriach początków depresji, stanów
lękowych i nerwicy natręctw. Trójka przyjaciół
izoluje się bowiem od świata, zamieszkanego przez wyimaginowane
potwory, a źródeł bezpieczeństwa i komfortu psychicznego
upatruje w stałości zasad, reguł i nakazów. Łatwo się
domyślić, że pojawienie się małej, niegrzecznej dziewczynki
(tytułowej Frani, w której roli wystąpiła Anna Jezierska)
narobi w ich skostniałym świecie sporego zamieszania.
By nie zdradzać biegu wypadków, nadmienić
wystarczy, że to spotkanie odmieni zarówno zwierzęcych
bohaterów, jak i impulsywną, zmęczoną wypełnianiem poleceń
„rodzicy i rodzica” Franię. Dziewczynka nauczy się paru zasad
dobrego wychowania: nie tylko zachowania się przy stole, ale i
sztuki...przepraszania, dowie się, że kłamstwo nie popłaca, a
przyjaciele otwierają oczy na wiele ważnych spraw. Zwierzaki wytkną
zaś nos za próg domu, nauczone przez dziewczynkę, że warto
w życiu próbować różnych smaków, „nawet
jeśli się poparzysz”, bo świat, w którym „tyle jest
tajemnic i tyle różnych dróg”, jest po prostu
piękny.
Prosta historia opowiedziana została z wielką swadą i
ciepłym humorem. Wiele tekstów w pełni zrozumie i doceni
zwłaszcza dorosła część publiczności. Rysunek postaci pozornie
zbudowany na prostych opozycjach, okazuje się bardziej złożony, a
każdy z bohaterów dzięki swoim bardzo ludzkim dylematom
budzi sympatię. Dynamika scenicznych relacji to przede wszystkim
zasługa świetnych aktorów: trio Grzybek-Pawlik-Król
znakomicie się uzupełnia, a Jezierska w roli Frani to prawdziwy
wulkan energii!
Akcja spektaklu toczy się w efektownej scenograficznej
oprawie. Centralne miejsce sceny zajmuje gigantyczny pień – dom
bohaterów, w którym, po otwarciu, ukazują się naszym
oczom dwa małe „pokoiki”; w górnej jego części zaś
znajduje się kilka klap i klapek, przez które wyglądają
zwierzęta. W scenie spaceru bohaterów po lesie posłużono
się animacją lalkową (świat owadów, w którym lis,
niedźwiedź i borsuk znajdują odzwierciedlenie swoich własnych
problemów reprezentują lalki żuka, ślimaka, pasikonika i
mrówki). Nadejście burzy zwiastują zaś animowane pioruny,
wyświetlane na tylnej ścianie sceny (za scenografię, kostiumy i
projekcje jest odpowiedzialny Paweł Brajczewski – wielkie brawa za
efekty estetyczne!). Piękno scenografii dopełnia energetyczna
muzyka Krzysztofa Domańskiego, z wykonanymi przez aktorów w
iście musicalowym stylu piosenkami (cieszą ucho współbrzmienia
męskich głosów w piosence o gotowaniu, a piosenkę finałową
nuci się jeszcze długo po wyjściu ze spektaklu).
Oryginalna forma spektaklu służy uwydatnieniu jego
edukacyjno-terapeutycznego przesłania. Dydaktyzm przedstawienia jest
jednak nienachalny, a ważna prawdy przekazuje się w nim poprzez
zabawę, dowcip, pozytywny przykład. Obok niewątpliwego pokreślenia
wartości przyjaźni i otwartości na świat, spektakl pokazuje, że
każde dziecko jest wyjątkowe, a „niegrzeczności” może
towarzyszyć wrażliwość i niekonwencjonalny sposób
myślenia. Mówi także o tym, że warto doceniać dom, rodzinę
oraz budować dobre relacje, które chronią nas od lęku i
samotności.
„Frania
Piorun” stanowi wartościowy i piękny dowód na to, że
pouczające opowieści nie muszą być banalne. Dobry tekst,
efektowna oprawa scenograficzna, chwytająca za serce i ucho muzyka i
rewelacyjni aktorzy: oto składniki teatru wysokiej jakości, który
polecić można zarówno maluchom, jak i ich rodzicom.
(zdj. teatrlalek.walbrzych.pl)
Komentarze
Prześlij komentarz