Anna Wojtacha - "Zabijemy albo pokochamy. Opowieści z Rosji"



„-Ty masz fajną robotę, wiesz?
-Tak?
-No bo ty zawodowo gadasz z ludźmi, dobrze zrozumiałem?
-Tak by to w sumie można ująć...Tak, Igor, ja zawodowo gadam z ludźmi”.

Powyższy dialog znakomicie oddaje charakter reporterki i korespondentki wojennej, Anny Wojtachy, i jej najnowszej książki „Zabijemy albo pokochamy. Opowieści z Rosji”. Dziennikarka odkrywa przed czytelnikiem różne oblicza Rosji doby Putina, poszukując ludzkiego wymiaru „rosyjskości”. Jej świetny literacki reportaż to właściwie zbiór portretów ludzi zwyczajnych, lecz w swej zwyczajności niezwykłych, bo prawdziwych. Razem z dziennikarką poznajemy losy pracujących w tajdze budowniczych rurociągu, czeczeńskiej rodziny, moskiewskiej prostytutki, bezdomnego z Ułan Ude. Każda z osób odsłania przed autorką najskrytsze myśli, przedstawia meandry pokręconych życiorysów. Wojtacha do mistrzostwa opanowała sztukę rozmowy, która jest przestrzenią spotkania, dyskusją o poważnych sprawach lub luźną gadką przy wódce. Jest ze swoimi bohaterami szczera do bólu, czasem twarda i obcesowa, zgodnie z sugestią jednego z nich: „z nami to jest prosta sprawa: albo cię zabijemy, albo cię pokochamy”. Sama autorka okazuje się postacią fascynującą, otwarta i odważną, pakującą się niekiedy w niezłe tarapaty (w książce opisuje m.in. pobicie przez policję, kłopoty ze służba bezpieczeństwa, leczenie przez nadbajkalską szamankę, czy...romans ze snajperem Specnazu). Każdy rozdział to nowa historia, nowy życiorys, w który dziennikarka aktywnie wkracza, niekiedy próbując inicjować pozytywne zmiany – z różnym skutkiem.

Książkę czyta się jak dobrą powieść, jest w niej wielka wrażliwość na człowieka, obfitość opisów i charakterystyk postaci, a przede wszystkim genialne, dynamiczne dialogi. Opowieści o ludziach składają się na wielką narrację o tajemnicy Rosji, nazywanej kapryśną damą, która „czasami gwałtownie kończy romanse”.

(zdj.empik.com)

Komentarze