„Ostatnia sztuczka Georges’a Mélièsa” - 3.Przegląd Nowego Teatru dla Dzieci we Wrocławskim Teatrze Lalek
Georges’a Méliès, jeden z pionierów kina, nazywany „czarodziejem ekranu” i „magiem kina” to postać niewątpliwie fascynująca i teatralnie nośna. „Ostatnia sztuczka Georges’a Mélièsa”, spektakl Teatru Drak z Hradca Králové (reżyseria: Jiří Havelka) zaprezentowany podczas 3.Przeglądu Nowego Teatru dla Dzieci to wizualnie zachwycająca i doskonale skomponowana opowieść o wielkim reżyserze i wynalazcy filmowych trików, łącząca konwencje teatru lalek, pantomimy, teatru cieni i...niemego kina.
Akcja spektaklu rozgrywa się z zamkniętej
przestrzeni jednego pokoju. Méliès,
przebywający w domu spokojnej starości, pod opieką zażywnej
pielęgniarki, jest z pozoru schorowanym, trzęsącym się starszym
panem. Jak się jednak szybko okazuje, wciąż drzemie w nim duch
iluzjonisty i dowcipnisia, rozmiłowanego w magicznych sztuczkach.
Bohater na naszych oczach zaczyna pisać swoją biografię, a w końcu
spotyka się ze...śmiercią. Méliès, kurczowo
trzymając się życia, na sto sposobów będzie próbował
pozbyć się intruza, dostarczając widzom niemałej uciechy.
Urok spektaklu opiera się na
opozycji widzialnego i wyobrażonego, rzeczywistości i iluzji.
Konstrukcja sceny pozwala na perfekcyjne odtworzenie magicznych
trików bohatera (drzwiczki szafek otwierają się samoczynnie,
z szuflady wysuwają się dłonie w czarnych rękawiczkach, a
reprezentujące śmierć kościotrupy „znikają” w płytkim
zlewie). Méliès oszukuje nie tylko towarzyszące mu na
scenie postaci, ale i samego widza, traktuje go z przymrużeniem oka,
jako jedyny panuje nad sytuacją i nawet własną śmierć jest w
stanie obrócić w żart.
Na tylnej ścianie sceny
odtwarzane są obrazy z życia bohatera (urzekający teatr cieni)
oraz autentyczne fragmenty filmów Mélièsa.
Całość przedstawienia przypomina zresztą niemy film: aktorzy mają
mocny makijaż, porozumiewają się wyłącznie za pomocą
przerysowanych gestów, którym towarzyszy energiczna
muzyka, a humor opiera się na prostych gagach. Magia kina znajduje
swoje odbicie w kompozycji scen, a świat filmowy i teatralny
nieustannie się przenikają i uzupełniają (jak w świetnej scenie
pogoni szkieletów za bohaterem).
Przedstawienie olśniewa pomysłami
kompozycyjnymi i poezją obrazu. Dosłowność przekazu dopełnia
metafora, zakorzeniona w estetyce filmów Mélièsa
(piękna wizja szybującej taśmy filmowej czy księżycowej podróży
reżysera pośród strojących głupie miny gwiazd i planet).
Akcja toczy się wartko, a napięcie nie opada ani na chwilę.
Spektakl jest przy tym
sentymentalnym portretem i niezwykłym hołdem dla tytułowej
postaci. Méliès zyskuje nieśmiertelność właśnie
poprzez utrwalenie na taśmie filmowej; przedstawiony jest jako
pionier kinowych zjawisk, które dziś uznawane są za normę.
„Ostatnia sztuczka...” przywraca im urok nowości i budzi podziw
dla wielkiego umysłu początków kinematografii.
(zdj. teatrlalek.wroclaw.pl)
Komentarze
Prześlij komentarz