"Zezwierzęcenie" - reż.Dominika Chochołowska-Bocian (Nurt OFF 37. Przeglądu Piosenki Aktorskiej)


(fot. Dominika Chochołowska-Bocian)


Zezwierzęcenie w reżyserii Dominiki Chochołowskiej-Bocian (zaprezentowane w Nurcie OFF 37.Przeglądu Piosenki Aktorskiej) to olśniewające plastycznie i muzycznie widowisko opisujące – jak sugeruje tytuł – człowieczy los językiem „zwierzęcych” metafor. Spektakl jest udanym połączeniem słowa (teksty Haliny Poświatowskiej, Mirona Białoszewskiego i samej reżyserki),\ dźwięku, teatru cieni i projekcji video, które składają się na znaczeniową soczystość przedstawienia i wzajemnie się oświetlają.

Bohaterką spektaklu jest prawdziwie dzika kobieta (wspaniała, obdarzona niesamowitym głosem Aleksandra Gronowska) z mysim ogonem i mysioszarymi dredami – zaczyna swój monolog od słów: nie umiem być tylko człowiekiem. Zwierzęcość rozumiana jako swoista pierwotność, naturalność, jest zatem jakością nadbudowaną na tym, co ludzkie, sięgającą do istoty rzeczy, intuicyjnie wyczuwanej prawdy o świecie. Samo otoczenie bohaterki ową naturalność podkreśla: w filmowych projekcjach powraca motyw morskich fal czy szybującego ponad chmurami ptaka, scena oświetlana jest błękitem i zielenią, kobieta manipuluje święcącą na zielono latarką, przypominającą owadzie oko.

Bohaterska porusza się po scenie (za bardzo dobrą choreografię odpowiada Magdalena Górnicka) odkrywając niejako samą siebie, konfrontując się z otoczeniem, naznaczonym przemijaniem i śmiercią (na skraju sceny i nad nią umieszczono zwierzęce lalki, przypominające widmowe szkielety). To właśnie umieranie okaże się rzeczywistością wspólną wszystkim stworzeniom, a w słowach kobiety powracać będzie gorzkie pytanie: czy świat umrze trochę, gdy ja umrę? Motyw balansowania na granicy życia i śmierci zdaje się sugerować scena, w której bohaterka, skąpana w krwawoczerwonym świetle, uchyla się przed rozkołysaną konstrukcją, na której zawieszono kościstego ptaka. Z przodu i w tyle sceny zawieszono białe okręgi, które w wykreowanym w spektaklu mikrokosmosie mogłyby odgrywać role słońca i księżyca. Są poza tym oświetlane z różnych stron, stając się tłem dla mikrohistorii w konwencji teatru cieni: znów powraca tu motyw narodzin (wykluwającego się pisklaka) i śmierci (obraz tonącego zwierzęcia).

„Zwierzęcość” człowieka opisywana jest językiem poetyckich metafor. Trafnie dobrane fragmenty tekstów pozwalają się zadumać nad wielością ludzkich odniesień do świata natury: żołądek piszczy tu jak mysz, złamany grzebień każe się bać koguta stróża, a kobiece oczy porównać można do spłoszonych zwierzątek. Słowu mówionemu i śpiewanemu towarzyszą poza tym dzikie odgłosy, wrzaski, ryki i piski, wywołujące niejednokrotnie dreszcz niepokoju.

Dramatyczne napięcie buduje także wykonywana na żywo muzyka Elżbiety Sokołowskiej i Piotra Michałowskiego. Liryzm przeplata się w niej z (nomen omen) drapieżnością, a dwugłosowy śpiew z niemal rockowymi brzmieniami. Jest w tej muzyce radość i lęk, jest i piękno, które pozwala się ogarnąć nie słowem, a doświadczeniem.

Zezwierzęcenie jest spektaklem, który budzi u widza nie tylko niepokój, ale i podziw dla pomysłowości i wyobraźni twórców. Zachwyca przemyślaną kompozycją i talentem wokalnym aktorki. A przede wszystkim brzmieniem muzycznych fraz, pulsujących gdzieś z tyłu głowy długo po opuszczeniu sali.








Komentarze