"Allegro ma non troppo" - Zero en Conducta - Hiszpania - Lalka też Człowiek 2016 - XI Międzynarodowy Festiwal Teatru Lalek i Animacji Filmowych dla Dorosłych
Sztuką jest opowiada o miłości bez popadania w banał czy
sentymentalizm. „Allegro ma non troppo”, spektakl hiszpańskiej
grupy Zero en Conducta, porusza się w tej delikatnej materii z godną
podziwu wirtuozerią. Połączenie teatru lalek, animacji przedmiotu
i teatru cieni ze zmysłowym tańcem aktorów sprawia, że
spektakl ogląda się z szybciej bijącym sercem i wypiekami na
twarzy.
On (Jose Antonio Puchades) i Ona (Julieta Gascon Roque) zdobywają
swoje względy, zakochują się i rozstają, by znów do siebie
powrócić. Opowiadane na scenie mikrohistorie mówią o
subtelnie budowanej bliskości, którą łatwo utracić.
Bohaterów poznajemy w momencie, gdy kobieta opuszcza śpiącego
mężczyznę, by po chwili – niby na puszczonej od tyłu filmowej
taśmie - powrócić do niego i podjąć przerwaną wcześniej
niemą rozmowę. Aktorzy poruszają się wówczas niczym
pozytywkowe figurki: ich działania są mechaniczne, a ruch niezwykle
precyzyjny. Kobieta i mężczyzna kilkakrotnie kreują wspólnie
trzecią postać: raz będzie to niewidzialny człowiek w białym
kapeluszu, innym razem lampa pisząca list w białych rękawiczkach.
Dla zasygnalizowania obecności trzeciej osoby wystarczy prosty gest:
w jednym z epizodów Ona zakłada białą maskę na tył głowy
– w tańcu z Nim jest wówczas równocześnie dwiema
kobietami.
Pomysłowość i wyobraźnia animatorów pozwalają im tworzyć
przepiękne obrazy i układy choreograficzne. Przepełniony
namiętnością taniec pary kochanków przekształca się w
interakcję kobiety z...mężczyzną w miniaturze, czyli malutkim
„ludzikiem”, złożonym z ubranych w czarne rękawiczki rąk jej
partnera i białej piłeczki (wzajemne oswajanie się tych postaci
jest poetyckie i zabawne jednocześnie). Para korzysta z kilku
zaledwie rekwizytów (stół i krzesło, dwa małe
stoliczki, lampa i walizka) a tworzy na scenie całe metaforyczne
światy. Opowiedziana za pomocą cieni historia miłości i rozstania
przemawia do widza mocniej niż całe tomy erotyków.
Aktorzy ogromnie utalentowani tanecznie i animacyjnie, grają z
niesamowitą lekkością i uczuciem, bawiąc się tym, co robią.
Wciąż przekraczają granicę między człowiekiem a lalką: Ona
staje się mechaniczną figurynką w Jego rękach, zachowuje jednak
własny charakter i świadomość i niczym w niemym kinie mruga do
widza, gdy tylko On nie patrzy. Mimo oszczędności środków
wyrazu, scena przez cały czas aż kipi od emocji.
„Allegro
ma non troppo” ogląda się z niekłamaną przyjemnością.
Świadome korzystanie z dobrodziejstw teatru lalek, aktorska swoboda
i piękno kreowanych obrazów tworzą podwaliny pod ten tylko
pozornie skromny spektakl. Twórcza radość i wrażliwość
animatorów udzielają się nam bardzo szybko. Szeroki uśmiech
i romantyczny poryw serca – gwarantowane!
Komentarze
Prześlij komentarz