„-Nikt
nie powinien na starość zostawać sam. - Ale to nieuniknione”. Po
wspaniałych adaptacjach „Sachema” i „Giaura” na scenie
wałbrzyskiego Teatru Lalki i Aktora klasyka literatury znów ożywa
i porusza do głębi. „Dzień osiemdziesiąty piąty” w reżyserii
Agi Błaszczak, inspirowany opowiadaniem „Stary człowiek i morze”
Ernesta Hemingwaya, jest przepiękną i przepełnioną smutkiem
opowieścią o przemijaniu, lęku przed śmiercią i tęsknocie za
drugim człowiekiem.
Stary,
słaby i wzruszająco bezbronny Santiago dawno zamienił wierną łódź
na szpitalne łóżko. Jedynym towarzyszem, opiekunem i adresatem
jego zwierzeń jest młody pielęgniarz, Pablo (Paweł Kuźma,
animujący również lalkę Santiago), niejednokrotnie mylony z
wnukiem lub chłopcem okrętowym bohatera. Historia o schwytaniu
wielkiej ryby, stanowiąca kompozycyjną oś Hemingwayowskiego
tekstu, osadzona jest tu gdzieś pomiędzy snem, wspomnieniem a
halucynacją.
Starzec
mówi o dawnych, dobrych czasach, uobecniając je w wyobraźni swego
rozmówcy. Strzępki opowieści Santiago składają się na
uniwersalną przypowieść o ludzkiej samotności – zwłaszcza tej,
która rodzi się w obliczu śmierci. Pablo wypełnia dla starca lukę
nieobecności rodziny i przyjaciół, jest jego jedynym przyjacielem
i przewodnikiem na niebezpiecznych wodach gasnącego życia i
pamięci.
Egzystencjalne
przesłanie spektaklu uzupełnia warstwa metateatralna, czyli sfera
relacji aktora i lalki. Aktor animujący „ludzkich” rozmiarów
lalkę (odgrywając przy tym rolę pielęgniarza) podkreśla jej
fascynującą osobność, jest z nią zarazem zjednoczony i
rozdwojony na dwie odrębne postaci. Dwugłos Santiago i Pabla to
największa, niezaprzeczalna wartość spektaklu, budząca żywe
zaangażowanie widza i skrajne emocje – od podskórnego dreszczu
strachu po szczery entuzjazm.
Szpitalne
rekwizyty w morskich opowieściach nabierają nowych funkcji i
znaczeń (autorką scenografii jest Joanna Kubik). Metalowe łóżko
staje się okrętem, stojak na kroplówki – masztem, na który
wciągany jest żagiel z prześcieradła. Przyjmowane przez starca
pigułki, przesypują się między palcami niczym nadmorski piasek.
Ulotność wspomnień bohatera i ich sentymentalny charakter
podkreśla zastosowanie techniki teatru cieni i multimedialnych
projekcji (szczególnie w poruszającej scenie burzy morskiej).
Muzyka Pawła Rycherta i Jakuba Grzybka (który jest obecny na
scenie, wcielając się w drugoplanowe postaci i uzupełniając na
żywo ścieżkę dźwiękową) buduje emocjonalny klimat
przedstawienia.
Spektakl
olśniewa chwilami czystego piękna, które chwyta za gardło.
Poruszająca historia opowiedziana w sposób estetycznie dopracowany
to wielkie wyzwanie – i zadanie – dla wrażliwości widza.
Przedstawienie mądrze i z wielkim wyczuciem eksploruje temat
starości i związanej z nią życiowej izolacji. Podkreśla wartość
międzypokoleniowej komunikacji i - co szczególnie istotne –
kieruje swój przekaz do młodego (13+) widza. „Dzień
osiemdziesiąty piąty” to kolejna premiera wałbrzyskich Lalek,
świadcząca o tym, że opłaca się inwestować w wartościowy teatr
dla młodzieży, u którego podstaw leży literatura, która – jak
Santiago – choć wiekowa, jest wciąż żywa.
(zdj. z materiałów Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu)
Komentarze
Prześlij komentarz