Clémentine Beauvais - „Pasztety, do boju”


Mądra i zabawna książka dla nastolatek, którą pochłonęłam z wielką przyjemnością. Tytułowe „pasztety” to trzy dziewczyny z małego francuskiego miasteczka, Mireille, Astrid i Hakima, które w szkolnym konkursie na największe brzydactwa zajęły miejsca na „podium”. Złoty, Srebrny i Brązowy Pasztet nie rozpaczają jednak nad swym losem, łączą siły i ruszają na rowerach do Paryża, by...No,właśnie, zdradzić cel ich wyprawy to odebrać wam całą przyjemność czytania. Powiem tylko, że każda z dziewczyn ma ważny życiowo powód, by 14 lipca znaleźć się w stolicy i wtargnąć na przyjęcie pary prezydenckiej. Powieść świetnie przedstawia rodzącą się „dziewczyńską” przyjaźń, poszukiwanie akceptacji i dążenie do celu mimo fali szkolnego hejtu. Narratorka-Mireille ma język wyjątkowo cięty, więc bardzo barwnie przedstawia poszczególne epizody (i prawdziwe przygody!) rowerowej wyprawy. Wbrew oczekiwaniom otoczenia bohaterki mają (lub stopniowo zdobywają) dystans do krytyki swej powierzchowności – konkurs na „paszteta” zostaje zdyskredytowany, gdy dziewczęta zdobywają pieniądze na podróż, sprzedając...paszteciki. Autorka z wielkim wyczuciem i lekkością (a jednocześnie niebanalnie) pokazuje, jak media kształtują rzeczywistość i jak wielką krzywdę może wyrządzić internetowa, anonimowa nienawiść. „Pasztety, do boju” to piękna historia o dojrzewaniu, przyjaźni, pierwszych miłościach i wartości przebaczenia. A barwny przekład Bożeny Sęk oddaje dynamizm nastoletniego języka bohaterek i zjadliwą ironię narratorki. Książka do uśmiechu i podumania.  

Komentarze