Książka „Teologie Szekspira” Małgorzaty
Grzegorzewskiej analizuje teksty geniusza ze Stratfordu, posługując się
teologicznymi pojęciami łaski, miłosierdzia i odkupienia. Osadzając jego
dramaty w kontekście biblijnym i filozoficznym, proponuje ich nowe
filologiczno-religijne i bardzo osobiste odczytanie.
We wstępie zatytułowanym
„Święty Szekspir?” Szymon Hiżycki OSB wskazuje na ogromną pojemność znaczeniową
pojęcia „teologia” i traktuje ją przede wszystkim jako „zapis niekończącej się
opowieści spotkania ludzkości z Absolutem”. Zaznacza, że literatura ma swój
wymiar teologiczny, gdy każe czytelnikowi stawiać ważne pytania, motywujące do
„przemyślenia i przeformułowania wielu utartych schematów. Powołuje się na
tekst Elmara Salmanna „Powieść jako model dla teologii”, którego autor
zaznaczał, że powieść jako „dzieło-świat” stawiające istotne pytania o ludzką naturę i jej relacje
ze światem, „zmierza ku efektywnemu zastąpieniu religii”. Hiżycki jako zakonnik
daleki jest, rzecz jasna, od takich wniosków, pisze jednak: „całkiem możliwe,
że dziś nadszedł czas, w którym teologia na nowo znajdzie w literaturze inspirację
do poszukiwań odpowiedzi na pytania, które wciąż zadaje sobie każdy myślący
człowiek”. Wskazuje na kwestię „teologii” w liczbie mnogiej, które pojawiły się
w tytule dzieła Grzegorzewskiej. Sama autorka tłumaczy, że chodziło jej o
złożoność i wielkowymiarowość omawianych tekstów, a nie eklektyzm wiary Szekspira.
Hiżycki trafnie zauważa w jej książce intuicję analizowania dzieł Szekspira pod
kątem opisu świata, „z którego wyparowała wiara”, doceniając autorkę nade wszystko
za aktualny temat „tropienia boskości w naszej zwariowanej rzeczywistości”.
We własnym wprowadzeniu
do tomu Małgorzata Grzegorzewska mówi o tym, że Szekspir, mimo iż ukrywał swoje
poglądy religijne, odnosił się w swoich dramatach do „kwestii fundamentalnych,
które znajdują się w polu zainteresowania filozofów i teologów”. Interpretując
jego dramaty, wyraża niezgodę na Ingardenowskie pojęcie człowieka udoskonalającego
się przez kulturę, bez odniesienia do pojęcia boskiej nieskończoności.
„Teologie Szekspira” stanowią również polemikę z dziełami o. Jacka Bolewskiego
(„Objawienie Szekspira”) i Tadeusza Sławka („NICowanie świata”). Autorka stawia
pytania o rolę metafizyki w sztukach Szekspira, zaznaczając, że z wieloma
tezami Bolewskiego się nie zgadza, a myśli postsekularnej Sławka zarzuca
skupienie się na teologii „słabego” czy „nieobecnego” Boga bez odniesienia do
pojęcia zmartwychwstania, a raczej zastąpienie go nieskutecznością zbawienia i
boską przegraną. Autorka mówi, że dzieła Szekspira czyta zupełnie na nowo,
konfrontując je z tekstami Starego i Nowego Testamentu. Wnioski i obserwacje
wynikające z umieszczenia dramatów w biblijnym kontekście okazują się o tyleż
świeże, co zaskakujące.
Najwięcej
miejsca poświęca autorka „Hamletowi”, omawiając fragmenty dramatu w rozdziałach
zatytułowanych „Spopielanie” i „Czasy ostateczne”. Zauważa w nim zakwestionowanie
renesansowego zachwytu nad człowiekiem i wprowadzenie pojęcia istoty ludzkiej
jako „prochu najczystszego” (oryg. „quintessence of dust”; przekład Macieja Słomczyńskiego
– Grzegorzewska korzysta głównie z jego tłumaczeń, miejscami konfrontując je z fragmentami
przekładów Józefa Paszkowskiego, Leona Ulricha, w mniejszym stopniu – Stanisława
Barańczaka i Piotra Kamińskiego). Spotkanie Hamleta z Duchem interpretuje jako
„dotknięcie zła w czystej postaci”, które powoduje, że „obraz świata zostaje wywrócony
na nice”. Historię Hamleta zestawia z myślą scholastyczną, z biblijnymi Księgami:
Rodzaju, Hioba i Koheleta. Klaudiusz zostaje nazwany Kainem-bratobójcą, który staje
w opozycji do Hamleta-mściciela. W ujęciu teologicznym postać Hamleta mieni się
nowymi znaczeniami – opisywany jest jako prorok wieszczący Dzień Sądu, jako „drugi
Adam”, który chce osądzić świat lub jako Kohelet, który mówi o jego marności. Grzegorzewska
rzetelna filologicznie, sięga samego rdzenia tekstu, analizując go na wielu
poziomach – od samego brzmienia po tworzenie znaczeń. Pisząc o „Tragedii Hamleta”
odwołuje się do wielu źródeł literackich (różne przekłady Biblii, luterańskie modlitewniki,
poezja Wordswortha, Miltona, Chaucera czy Eliota) i filozoficznych (eseje J. Maritaina,
G. Agambena). Osadza ją też w ciekawymi kontekście pokrewieństwa z „Anatomią
melancholii” Roberta Burtona. W swoich twórczych dociekaniach autorka dąży do
ukazania nie tyle tego, co Szekspir „miał na myśli”, ale do jakich pytań może
dziś inspirować. Już na wstępie zaznacza, że nie warto rozmawiać o literaturze,
jeśli nic nas w niej nie porusza. Wyraźnie widoczne jest jej „przejęcie się” tekstem
i sięganie do jego drugiego dna. Czasem owo „podskórne” znaczenie wynika bezpośrednio
z tekstu, niekiedy wydaje się „naddane” przez specyficzną interpretację (sąd część
wniosków wydaje się nieco „na wyrost”, nie wynika wprost z analizy filologicznej
– jak nazwanie „Tragedii Hamleta” dramatem chrześcijańskim czy przypisywanie bohaterowi
przemiany od „pogańskiej hybris” po chrześcijańską „humilitas”, mądrość prochu).
Do interesujących
literacko i teologicznie wniosków prowadzi autorkę lektura „Króla Leara”. Postać
Edgara została nazwana obrazem kenozy Syna Bożego – jego „ogołocenie” i
„nicość” paralelą ofiary Chrystusa. Analizując chrześcijańską teologię ciała i nagości,
od czasów Księgi Rodzaju, Grzegorzewska nazywa milczącą Kordelię i nagiego Edgara
„dwoma obrazami radykalnego samozaparcia”. Ciekawym kontekstem dla postaci Edgara
i Edmunda jest też przypowieść o synu marnotrawnym. Na podstawie dramatu autorka
zestawia również cierpienie Leara, które „niszczy sens i powadzi do absurdu” z
cierpieniem Edgara – „miejscem
odkrywania sensu”. Lear bolejący nad śmiercią Kordelii jest tu dramatycznym odwróceniem
Piety. Trudno orzec, na ile prawomocne jest przypisanie Szekspirowi nawiązań do
eucharystycznych sporów doby reformacji, które autorka wywodzi od przywołanego
w tekście motywu pelikana, gdyż, jak sama zaznacza, „stanowisko dramatopisarza
w sprawie sakramentów, a szczególnie w kwestii transsubstancjacji, wciąż pozostaje
zagadką”.
Ostatnie, najmniej
obszerne fragmenty książki, poświęcone są „Opowieści zimowej” i „Burzy”. I w tych
dramatach Grzegorzewska doszukuje się śladów ewangelicznych i motywów z listów
apostolskich. W „Opowieści zimowej” snuje rozważania na temat śmieci i zmartwychwstania
oraz odpuszczenia grzechów „przez samopoświęcającą się miłość”. Misterium
śmieci i zmartwychwstania oraz osobliwego „chrztu z ognia, wody i ducha” śledzi
autorka również w „Burzy”, sugerując pokrewieństwo zakończenia dramatu z ewangeliczną
sceną przemienienia Chrystusa na górze Tabor.
W całych „Teologiach
Szekspira” widoczny jest ogromny zapał, erudycja i filologiczna biegłość autorki.
Polemizując z innymi twórcami tekstów o Szekspirze (obok książek Bolewskiego i
Sławka wspomina też wielokrotnie choćby „Szekspira współczesnego” Jana Kotta)
odważnie forsuje własne propozycje odczytań wielokrotnie (i na różne sposoby –
by sięgnąć do biblijnego określenia) interpretowanych dramatów. Niekiedy filologia
pełni rolę wyłącznie służebną wobec teologii – część wniosków stanowi osobiste
„dopiski” do tekstu i przemyślenia tekstem zainspirowane. Sens teologiczny
wydaje się nieraz odgórnie tekstowi nadany niż z niego samego wywiedziony (sięgając
do fragmentów czy słów wieloznacznych, autorka wybiera te znaczenia, które uzasadniają teologiczną tezę).
Poruszanie się w materii tekstów, o których napisano już całe biblioteki, nie
uprawnia autorki do wygłaszania zdań autorytatywnych i nie podlegających
dyskusji (w tekście pojawiają się jednak często określenia typu „nie ulega
wątpliwości” czy „z pewnością”). Jako osoba wierząca jestem zatem szczerze zafascynowana
teologicznymi dociekaniami autorki, jako filolog – przeciwna radykalizmowi
(nad)interpretacji.
Komentarze
Prześlij komentarz