„Estradowy wycierus, czyli o kondycji artysty we współczesnym świecie” - reż. Anna Makowska-Kowalczyk - 5. Przegląd Nowego Teatru dla Dzieci




Kazia Sponge’a wytrawnej publiczności polskiej sceny lalkowej przedstawiać nie trzeba. Ta kultowa już postać, po wielu występach na festiwalach i przeglądach, na małych i wielkich scenach, doczekała się wreszcie swojego „pełnometrażowego” spektaklu. Kaziowe show nosi tytuł bardzo akuratny – „Estradowy wycierus, czyli o kondycji artysty we współczesnym świecie”.

W przedstawieniu Kazio robi to, co kocha i potrafi najlepiej – gada do woli. Zaproszenie do współpracy Grzegorza Mazonia, który tworzy do spektaklu muzykę na żywo, jest obecny na scenie jako adresat wypowiedzi głównego bohatera, akompaniator i zwykły podawacz rekwizytów, pozwoliło na stworzenie nowej teatralnej jakości – stand-upowego musicalu.

Wierni fani najsłynniejszej lalki w Polsce na pewno dostrzegą w spektaklu echa wcześniejszych monologów i przedstawień (jak choćby „Kazio Sponge Show”), dawne opowieści zyskały jednak nowy sznyt i aranżację (m.in. znana klasyfikacja lalek teatralnych przybiera formę obciachowej piosenki w  klimacie disco polo). Kazio błyszczy swoją „kaziowością”, jest niegrzeczny, niepoprawny i ma upodobanie do skatologicznego humoru. Pozwala widzom na wszystko, czego nie wolno robić w „normalnym” teatrze (robić zdjęcia, filmować, pić wódkę i zagryzać ogórkami ze słoika).

Jego międzypiosenkowe monologi skupiają się na ciężkim losie artysty w dzisiejszym świecie. Mowa jest zatem o egzystencjalnych bólach, topieniu smutków w alkoholu, heroicznej walce o granty i zwykłym chałturzeniu. Kazio wchodzi w dialog z publicznością, angażuje widzów w przestawianie rekwizytów, urządza aukcję swoich „obrazów”. W spektaklu znalazło się również miejsce na piosenkę improwizowaną, której temat i styl muzyczny wybierają widzowie (na premierowym pokazie usłyszeliśmy utwór country o dezynfekcji…ogórka).

Kazio tradycyjnie gra w skromnej scenografii (dwa podesty pokryte czarną folią, papierowe rekwizyty, pudełkowe sceny z kartonów) – jak sam mówi, w „bieda-teatrze”, ale nie ma to dla niego większego znaczenia. Wciela się w rozmaite role – od tęskniącego za weną niewinnego chłopaczka po gangstera w białym futerku czy sobowtóra Eltona Johna. Dzieje się dużo i wesoło, Kaziowa „mama”, czyli Anna Makowska-Kowalczyk w duecie z Grzegorzem Mazoniem świetnie się bawią, a ich dobry nastrój ławo udziela się publiczności.

Jeden z monologów wygłasza sama aktorka, co sanowi ewenement w całej karierze Kazia. Makowska-Kowalczyk opowiada o Kaziowych narodzinach i kreowania jego postaci , ale i domaga się szacunku dla własnej pracy i buntuje przeciw artystycznemu „sprzedawaniu” się. Nastrój buntowniczej powagi zostaje dość szybko rozładowany, stanowi jednak ważne dopełnienie głównego tematu przedstawienia, czyli opowieści o blaskach i cieniach życia artysty.

Kazio z przytupem wkroczył na scenę WTL-u, zapowiadając, że będzie się na niej pojawiał regularnie w nowym sezonie. Dla widzów zmęczonych ściganiem go po polskich scenach to niesłychanie optymistyczna wiadomość.  Spektakularne szoł mast goł on!

Komentarze

Prześlij komentarz