„Krzyżacy” - Reż. Jakub Roszkowski - Miejski Teatr Miniatura w Gdańsku - 5. Przegląd Nowego Teatru dla Dzieci 1-8 czerwca 2018
Jak czytać dziś
Sienkiewicza, by uczynić go zrozumiałym dla młodego widza? Jakub Roszkowski, autor
scenariusza i reżyser „Krzyżaków” zrealizowanych w Miejskim Teatrze Miniatura w
Gdańsku, wydobył z jego powieści uniwersalną, żywą i sensacyjną historię o
miłości, honorze, młodzieńczej brawurze i wielkiej polityce.
Akcja spektaklu osadzona została w oryginalnej scenerii: pośród glinianych
platform, tworzących niby stanowisko archeologiczne, poruszają się aktorzy ubrani
w granatowe, robocze kombinezony. Z rdzawoczerwonej i białej gliny wykonane są
animowane przez nich lalki, przypominające rytualne figurki z zamierzchłych
czasów. Z tyłu sceny umieszczono ogromny ekran, na którym wyświetlane są
animacje lub bezpośrednio transmitowane fragmenty akcji, filmowane „na żywo”
(za scenografię, światło i wideo odpowiedzialny jest Mirek Kaczmarek). Klimat „dawności”
tworzy muzyka klawesynowa, wykonywana przez Sandrę Szwarc, siedzącą przy
instrumencie w białej sukni i czepcu. Utworom instrumentalnym towarzyszą także
łacińskie pieśni (Gaudeamus igitur
czy Dies irae), w finałowej zaś cenie
bitwy pod Grunwaldem śpiewana jest Bogurodzica
i niemiecka pieśń Christ ist erstanden.
Głównym motywem opowieści są miłosne perypetie Zbyszka z Bogdańca (Wojciech
Stachura) i jego uwikłanie w polityczne gry polsko-krzyżackie. Zbyszko to młody
hultaj z wąsem, który równie łatwo rwie się do bitki, co ślubuje niewiastom
wierność aż po grób. Role Danusi i Jagienki odgrywa Edyta Janusz-Ehrlich, w
obu wypadając znakomicie (jako Danusia jest delikatna, zahukana i obrażalska;
jako Jagienka – silna, niezależna i uwodzicielska). Głos rozsądku reprezentuje
Maćko (Jacek Gieczak). Interakcje między postaciami są źródłem efektów
komicznych, a Sienkiewiczowska podniosłość stylu została przełamana poprzez pogodny
humor, ironię i nieustanne mruganie do widza.
Sami Krzyżacy
zostali przedstawieni jako sprytni i wyrachowani zarozumialcy, przekonani o tym,
że Bóg jest po ich stronie. Lalki reprezentujące zakonników przewrotnie wykonano
z białego gipsu. Sposób mówienia postaci jest celowo uroczysty, patetyczny, a przez
emocjonalny chłód – niepokojący. Scena tortur, jakim poddano Juranda ze
Spychowa jest szczególnie wstrząsająca (na tylnym ekranie wyświetlany jest obraz
glinianej lalki, której kończyny rozbija się młotkiem, a okaleczony tułów –
podpala). Pojedynek Zbyszka z Rotgierem de Löwe (Jakub Ehrlich) staje się regularną „naparzanką” - aktorzy okładają się
wzajemnie swoimi figurkami, a lalka Rotgiera zostaje roztrzaskana.
Spektakl
urzeka prostotą i pomysłowością kreowanych obrazów. W scenie polowania na
niedźwiedzia spomiędzy platform wynurzają się płaskie plansze z przedstawieniami
zwierząt i owadów, przypominające ilustracje w starym atlasie zoologicznym.
Konne podróże bohaterów sygnalizowane są przez zabawne podrygiwanie aktorów;
plan lalkowy przenika się z aktorskim, gdy wyrazem największej przemocy jest
zaciśnięcie pięści aktora na lalce. Przerażająco sugestywnie i symbolicznie przedstawiono
bitwę pod Grunwaldem: na podwieszonej na poziomie głów aktorów „desce” przesuwają
się karty przedstawiające żołnierzy w strojach z różnych okresów historycznych,
by w końcu zniknąć w umieszczonej pośrodku niszczarce (obfitość pasków papieru
zasypuje aktora odtwarzającego rolę Zbyszka).
Reżyser
spektaklu podczas spotkania z widownią zaznaczył, że „Krzyżacy” publikowani pierwotnie
w odcinkach w prasie, byli odpowiednikiem dzisiejszych seriali, a powieść określił
jako polski western. W jego scenicznej wersji rzeczywiście Sienkiewiczowska historia
aż gotuje się od emocji, nagłych zwrotów akcji i niezwykłych przygód. Umiejętne
wydobycie rdzenia powieściowej fabuły pozwoliło na opowiedzenie historii bliskiej
wrażliwości współczesnego widza. A świetne pomysły inscenizacyjne sprawiają, że
spektakl ogląda się z wypiekami na twarzy i dziecięcym zadziwieniem.
Komentarze
Prześlij komentarz