Harmonię i pokój dzieli od nienawiści tylko jeden
krok. Czasem wystarczy impuls, z pozoru nieszkodliwa iskra, by brat stał się
dla brata wrogiem. „Kruk krukowi”, przejmujący spektakl w reżyserii Przemysława
Jaszczaka, w przebraniu zwierzęcej baśni ukazuje mechanizmy tworzenia się
podziałów, które od zarania dziejów naznaczają historię ludzkości.
Głównym bohaterem przedstawienia jest mały kruk –
Tano (Filip Niżyński), „opowiadacz” historii o miejscu innym niż wszystkie, o
niezwykłym lesie, w którym kruki żyją w zgodzie z naturą i z sobą nawzajem.
Stan pierwotnej radości i przyjaznego współistnienia zostaje jednak bardzo
szybko przełamany: część kruków uznających się za czarniejsze od innych zaczyna
dominować i prześladować pozostałe. Opowieść oparta na tekście Danuty Parlak
zawiera nad wyraz czytelne odwołania do wydarzeń z czasów II wojny światowej – „gorsze”
kruki muszą nosić naznaczające, żółte opaski, w szkole siedzieć w oddzielnych
ławkach, a w końcu – wraz z rodzinami – opuścić las, by czarniejsze kruki mogły
poszerzyć swą przestrzeń życiową. Tragedia plemienia, które skazane jest na
wygnanie, wpływa na osobisty los małego Tano, zaprzyjaźnionego z
prześladowanymi krukami – Rufo (Paweł Kuźma), Marą (Urszula Raczkowska) i Orą
(Patrycja Rojecka).
Losy młodych kruków stanowią celne
odzwierciedlenie dziecięcego zagubienia w mechanizmach historii pisanej przez
dorosłych. Tano, pytający mocno zaangażowanego „politycznie” ojca, dlaczego nie
wolno mu się bawić z przyjaciółmi, słyszy bardzo ogólnikowe odpowiedzi (łącznie
z uniwersalnym, lecz pustym: „bo tak!”). Bohater nie zgadza się na nowy
porządek, poszukuje sposobów, by ocalić cenne dla niego relacje i odkryć, co spotkało
wysiedlone z lasu rodziny. Jedyną bronią przeciw złu i czerni okazują się
Przyjaźń i Pamięć.
Spektakl metaforycznie ukazuje korzenie
nienawiści, leżącej u źródeł konfliktów etnicznych. Przedstawia okrutnie
subtelne wkraczanie zła w harmonijną rzeczywistość: podział świata na dwa
wrogie obozy sygnalizuje pojawienie się na scenie dwójki aktorów w czarnych,
długich szatach zwieńczonych błyszczącymi kruczymi głowami i zawieszenie na
stojącym w tyle sceny rusztowaniu tajemniczego obwieszczenia. Każde pojawienie
się na scenie tych osobliwych postaci zwiastować będzie wzrastające zagrożenie
ze strony nowego systemu. Aktorzy wcielający się w role kruków noszą czarne
stroje w białe paski, różnią się między sobą jedynie kolorem peruk
(prześladowanym przypisano jaskrawe, rude czupryny).
Postępy akcji komentowane są słowami piosenek z
tekstami Magdy Żarneckiej i muzyką Urszuli Chrzanowskiej. Radosne, pogodne
dźwięki z pierwszych scen boleśnie kontrastują ze złowieszczością i niepokojem
pieśni „najczarniejszych”. Opowieść o Tano osadzono w bardzo prostej, lecz
sugestywnej scenografii Aleksandry Starzyńskiej: stojące w tyle rusztowanie,
przypominające klatkę, dzieli scenę na kilka planów akcji. W rogu umieszczono
zrobione niby z brzozowych gałęzi meble, których używa Tano i jego rodzice.
Nastrój narastającego lęku wzmacnia precyzyjnie skomponowana gra świateł oraz
wykorzystanie technik teatru cieni. Wiarygodny rysunek świata przedstawionego
jest zasługą niezawodnych aktorów, wśród których na plan pierwszy wysuwają się
Filip Niżyński w roli Tano oraz Kamil Król jako jego zaślepiony ideologią
ojciec.
Przedstawienie przepełnione jest melancholią,
poczuciem niesprawiedliwości i niezgody na okrutne prawa rządzące ludzkim
światem. Może z pewnością stanowić dobry punkt wyjścia do rozmów ze starszymi
dziećmi na temat mechanizmów historii,
pełnej wojen i nienawiści do tego, co inne. Finałowa piosenka spektaklu, choć
brzmi radośnie i sugeruje, by nie wznosić murów, a tylko ściany, które da się
zburzyć, daje sporo do myślenia – zwłaszcza dorosłym. Doskonale skomponowany
spektakl mocno zapada w pamięć, odsłania bowiem mroczną stronę rzeczywistości,
przed którą nie sposób ochronić nawet dzieci.
Komentarze
Prześlij komentarz