Pojawienie się nowego dziecka w rodzinie to
dopiero rewolucja! I to nie tylko dla rodziców, ale i starszego rodzeństwa. Bo
po co komu taki brat, który zabierze maminą uwagę i sprawi, że starsza siostra
będzie się czuła niepotrzebna? Bohaterka „Niezłych kwiatków, czyli nowego w
rodzinie” w reżyserii Marty Kwiek, mała Kasia, w obliczu niespodziewanego
powiększenia rodziny staje się prawdziwym wulkanem emocji. Spektakl o uczuciach, i przyjemnych, i przykrych,
opowiada pogodnie, radośnie i z (nomen omen) wyczuciem.
Rozemocjonowanie Kasi (Magdalena Zabel)
postawionej w niecodziennej sytuacji i oczekującej na niewiadome, ukazywane
jest na scenie poprzez sceny indywidualnych rozmyślań dziewczynki i dialogów z
ojcem (Piotr Misztela) oraz rezolutną przyjaciółką, Zosią (Daria Iwan). Już w
pierwszej scenie padają z ust ojca Kasi słowa objaśniające tytuł przedstawienia:
emocje porównywane są do kwiatów, które kwitną w ogrodzie kryjącym się w każdym
z nas. Historia bohaterki ukazuje, że do stworzenia pięknego i wartościowego
bukietu przydatne są wszystkie uczucia, nawet te mało przyjemne.
Prosta historia opowiedziana jest z werwą i
dowcipem. Kasia, dowiedziawszy się o tym, że mamie „coś ciąży”, postanawia
pozbyć się problemu. Z pomocą przybywa Zosia, z którą można grać w piłkę,
szukać Baby Jagi i tańczyć indiańskie tańce. Rozmowy dziewczynek świetnie
pokazują dziecięcą pomysłowość, nieskrępowaną wyobraźnię, ale i uroczą naiwność
w pojmowaniu dorosłych spraw. Dialogi ojca z córką są natomiast przewrotną
ilustracją przepaści komunikacyjnej między dorosłym a dzieckiem – popadający w
patos ojciec, silący się na kwiatowe metafory, jest rozumiany przez córkę
bardzo dosłownie, co skutkuje komicznymi sytuacjami. Ów konkret dziecięcego
myślenia oddaje sposób przedstawiania emocji na scenie: ilekroć Kasia przeżywa
coś mocno, jej ciało wypuszcza pęd rośliny rozmaitych gatunków (warto tu
zwrócić uwagę na sprytne wykorzystanie projekcji wideo!).
Opowieść o Kasi i jej rodzicach jest wdzięczną historyjką
z morałem, podkreślonym jednak subtelnie i nienachalnie. Przekaz spektaklu jest
wartościowy i inspirujący: rodzeństwo jest dla dziecka wielkim skarbem, warto też
walczyć o radość i miłość, które nadają życiu sens. Finałowa piosenka
wyśpiewana na głosy przez trójkę bohaterów pozwala wybrzmieć w pełni tym
szlachetnym hasłom.
Prosta historia o rodzinie oczekującej na nowego
członka osadzona została w barwnej, oryginalnej scenografii Michała Dracza. Zmiana
miejsca akcji z pokoiku Kasi na podwórko przypomina odwracanie stron w książce
z bajkami i wypada niezwykle efektownie. Oryginalne połączenie planu
aktorskiego z lalkowym umożliwiło zastosowanie tintamaresek (połączenie głowy
aktora z lalkowym tułowiem). Bajkowy klimat przedstawienia tworzy muzyka
Elżbiety Sokołowskiej.
Kolejny spektakl Marty Kwiek, której
przedstawienia przyciągnęły już na scenę Wrocławskiego Centrum Twórczości
Dziecka tłumy przedszkolaków, pokazuje, że nawet na trudne tematy da się
rozmawiać lekko i przyjemnie. A przede wszystkim zrozumiale dla młodego widza.
Komentarze
Prześlij komentarz