"Ile żab waży księżyc?" - reż. Agata Kucińska - Wrocławski Teatr Lalek






Jak w świecie nieustannego zabiegania, kultu samorozwoju i wszechobecnego „ja” znaleźć czas na wartościowe relacje? Piękny i mądry spektakl „Ile żab waży księżyc?” w reżyserii Agaty Kucińskiej pokazuje, jak bardzo współczesny świat zamyka nas w złotych klatkach samotności i jak wiele wysiłku wymaga zastąpienie bezpiecznego „ego” ryzykownym, lecz wspaniałym byciem razem.



Przedstawienie przeznaczone dla widzów od piątego roku życia opowiada o spotkaniu Króla (Radosław Kasiukiewicz) z bezimiennym Chłopcem (Agata Cejba), który znienacka pojawił się w jego królestwie i zaczął zadawać kłopotliwe pytania (począwszy  od tytułowego: ile żab waży księżyc?). Król, wiecznie zapracowany i skupiony na sobie, wymawia się brakiem czasu i troską o poddanych, robi wszystko, by uniknąć dialogu, który wyrywa go z utartych schematów myślenia i działania. Od początku zachowuje się jak celebryta i gwiazda social mediów, wszystkie codzienne czynności szczegółowo opisuje i filmuje „na żywo”. Podkreśla wciąż, że wszystko, co posiada, osiągnął własną pracą, z dumą mówi o wszystkim „moje”. Uznaje pracę za sens życia, nawet jeśli zawodowe obowiązki przyjmują absurdalne formy (jak odbieranie wielu naraz telefonów, wybieranie tapet do łazienki, nawadnianie paprotki czy włączanie służącemu latarki, gdy ten nie ma do tego uprawnień). To spotkanie z Chłopcem każe mu postawić dotychczasowe przyzwyczajenia pod znakiem zapytania, skonfrontuje z budzącym lęk i niepewność nieznanym.



Motyw dialogu Króla z Chłopcem naturalnie budzi skojarzenia z „Małym Księciem” A. de Saint-Exupery’ego. W tekście Maliny Prześlugi pojawia się nawet identyczny motyw panowania Króla nad gwiazdami. Podobnie jak Mały Książę, Chłopiec wnosi w życie Króla zupełnie nowy sposób myślenia, ciekawość świata, dziecięcą wrażliwość, zachwyt i fascynację wszelkimi zjawiskami. Ich historia doskonale pokazuje, jak trudne jest budowanie więzi, nie tylko między dorosłym a dzieckiem, ale i między dwoma odmiennościami w ogóle.



Spektakl dla dorosłego widza może się okazać opowieścią ku przestrodze: pokazuje, jak nadmierne zaangażowanie w życie zawodowe może kraść nam czas przeznaczony na rozmowę, zabawę, zwykłe bycie z dzieckiem i obok niego. W jednej ze scen przedstawienia, gdy Król chce się pozbyć Chłopca, nakazuje służbie, by zajęła go grą na telefonie komórkowym. Prosta historia okazuje się bardzo trafnym odzwierciedleniem współczesnego świata, w którym technologia zdaje się zastępować bliskie więzi.



Przedstawienie nie ma jednak charakteru moralizatorskiego, historia opowiedziana jest lekko, z humorem i w sposób niezwykle atrakcyjny wizualnie. Postaci Chłopca, Króla i Straży (znakomici Patrycja Łacina-Miarka i Konrad Kujawski) pojawiają się na scenie zarówno w planie lalkowym, jak i aktorskim. Piękne, acz niepokojące wielkookie lalki z dużymi głowami i wiotkim ciałkiem, są bardzo plastyczne, animowane zgrabnie i lekko. Ogromny podziw budzi przede wszystkim scenografia. Na przypominającym ciąg jaskiń kamiennym pałacu Króla wyświetlane są rysowane na żywo, mieniące się żywymi barwami animacje grupy Cloud Theater (za nowe technologie odpowiada Teo Dumski, za rysunek live – Sebastian Siepietowski). Aktorzy wchodzą w interakcje z „malunkami”, wielokrotnie towarzyszy nam iluzja, że sami są ich autorami, doskonalą je lub niszczą. Przed oczyma widzów kreowany jest spontanicznie bajkowy świat dziecięcej wyobraźni, w którym możliwe jest ugaszenie pragnienia w narysowanej fontannie czy podróż na księżyc (kłaniam się twórcom nisko za zachwycającą scenę z rakietą!). Mali widzowie są również angażowani w dialog z głównymi bohaterami, zostają włączeni w akcję jako poddani Króla.



Spektakl jest udanym połączeniem przekazywania wartości z pięknem formy. Poprzez śmiech i rozmowy z przymrużeniem oka pozwala oswoić to, co trudne, wymagające odpowiedzialności i troski. Bardzo dobry tekst Maliny Prześlugi pozwala dostrzec, w jakie schematy wpadamy, nawiązując dialog z drugim człowiekiem, udowadniając równocześnie, że dziecko i dorosły nie tylko mogą się dogadać, ale i uczyć się od siebie wzajemnie. W rozmowach Chłopca i Króla widać wyraźnie, że nie tylko dzieci zadają absurdalne pytania i nie tylko dorośli przeżywają w samotności trudne emocje. Zakończenie przedstawienia, poniekąd otwarte, sugeruje, że nad każdą więzią trzeba pracować i poświęcić jej czas i uwagę (czy Król mówiący o Chłopcu „mój” rozumie przez to już coś innego niż na początku?). I potwierdza również znany z Małego Księcia morał: jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.

Karolina Lubczyńska

(fot. za: pik.wroclaw.pl)





Komentarze