Fredrik Backman - "Niespokojni ludzie"


 

Czy w czytelniczym żywocie zdarzają się Wam takie sytuacje, kiedy otwieracie książkę i myślicie: uff, jestem w domu? Mam takich autorów, na których nowe powieści zawsze niecierpliwie czekam, właśnie dla tego poczucia "znajomości", niby przyjacielskiego poklepania po plecach i zaproszenia do opowieści, która będzie mówić o czymś istotnym. Backmana polecałam Wam już nie raz, z ogromną frajdą przeczytałam zatem i "Niespokojnych ludzi".

Powieść jest przykładem pomysłowego przedstawienia prostej (choć absurdalnej) historii za pomocą pokrętnie złożonej konstrukcji narracyjnej. Głównym bohaterem (choć wraz z rozwojem akcji to określenie okazuje się mocno dyskusyjne) jest pechowy rabuś, który po nieudanym napadzie na bezgotówkowy bank, w trakcie ucieczki wpada do mieszkania oglądanego przez kilkoro potencjalnych kupców. Zwiedzający z uwagi na okoliczności uznają się za jego zakładników. Co wyniknie z tej kuriozalnej sytuacji? Zaskakująco wiele - seria zabawnych przesłuchań post factum i wiele rozmów o życiu.

Backman, z właściwą sobie lekkością, potrafi trafnie nazywać ważne prawdy i w prosty sposób definiować największe bolączki współczesnego człowieka. Jego bohaterowie są jednakowo zagubieni w rzeczywistości, przeżywają swoje traumy, nie potrafią pogodzić się z przeszłością, zmagają się z każdym dniem. Widać jednak w tej prozie ogrom współczucia i zrozumienia dla wspólnych nam wszystkim słabości, a także niegasnącą wiarę w ludzką dobroć i skłonność do poświęceń. Narrator, wskazując na tajemnicze, niekiedy wręcz nieprawdopodobne, powiązania między postaciami, uświadamia nam, jak wielki wpływ na innych mają nasze słowa, drobne gesty i czyny. 

Bardzo cenię autora za ten optymizm mimo wszystko, za pokazywanie szarej codzienności jako rzeczywistości wartej starania, za nieustanne podkreślanie wartości rodziny, małżeństwa i rodzicielstwa, które - choć wymagają nieustannej walki - sprawiają, że jesteśmy ważni i potrzebni.

Konstrukcja powieści to istna mozaika poszatkowanych wątków i motywów, fragmentów opowiadanych wbrew chronologii. Historie zakładników i rabusia przeplatają się z opowieścią o prowadzących ich sprawę policjantach, ojcu i synu, uwikłanych w swoją trudną sytuację rodzinną i starających się znaleźć wspólny język. Sam narrator często dochodzi do głosu, komentując przebieg akcji i snując rozważania o ludzkiej kondycji.

Strasznie lubię humor Backmana, jego nieoczywiste skojarzenia słowne i spojrzenie na rzeczywistość z przymrużeniem oka. Ta lekkość pozwala na zupełnie naturalny namysł nad tym, co najważniejsze, i na wzruszająco proste diagnozy ludzkich zachowań. Wszyscy jesteśmy tak samo niespokojni - na szczęście mamy siebie nawzajem, a to najlepsze lekarstwo na każdy niepokój.

Komentarze

  1. Fajny blog. Na pewno na tym blogu zostanie na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja poczekam jak będzie więcej komentarzy . Ten blog jest ciekawy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz