Książki Elif Shafak to jedno z moich największych odkryć i czytelniczych olśnień tego roku. Mijałam je od lat na księgarskich i bibliotecznych półkach i do dziś nie wiem, jak to się stało, że nie sięgnęłam po nie wcześniej. Bo to wielka i piękna literatura, w której słowa dziwią się sobie, a swoją elegancją i wysmakowaniem wyrażają iście poetycką wrażliwość autorki.
"Czarne mleko" jest pozycją o tyleż wyjątkową, że sytuuje się na granicy autobiograficznego eseju i mrocznej baśni, zgłębiając temat macierzyństwa, pisarstwa, ich wzajemnych relacji i możliwości pogodzenia roli matki i opowiadaczki-gawędziarki. Shafak dzieli się z czytelnikami swoim przeżywaniem depresji poporodowej, która wiązała się również z twórczą niemocą i przerażającym brakiem słów. Przedstawia swoją drogę od niezależności i przekonania o tym, że małżeństwo i rodzina to doświadczenie dla kobiety ograniczające, przez dojrzewanie do miłości i rodzicielstwa. Opowiada o swojej konfrontacji z "wewnętrznym haremem", czyli sześcioma miniaturowymi kobietami, reprezentującymi w jej wnętrzu różne role społeczne (od Panny Praktycznej po Mamcię Pudding Ryżowy). Porządkowanie własnego "ja" rozpatruje w kontekście tureckich wierzeń (gdzie za depresję odpowiada zły dżinn), konfrontując się również z postaciami silnych kobiet świata literackiego.
Pisze między innymi o Sylvii Plath, Zeldzie Fitzgerald, Zofii Tołstoj, Toni Morrison, Virginii Woolf (i wielu innych postaciach) wskazując na ich zmagania z rolą pisarki i matki. Mówi o kobietach, które świadomie zrezygnowały z macierzyństwa na rzecz własnej twórczości lub godziły wychowywanie dzieci z pisaniem (co wymagało niekiedy nadludzkich wysiłków). Przedstawia pisanie jako formę terapii i oswajania trudnych doświadczeń. Równocześnie umieszcza opowieści o słynnych kobietach na tle rozważań o feminizmie, płci w literaturze, dyskredytowania literatury tworzonej przez kobiety.
Przekład Natalii Wiśniewskiej pozwala docenić słowną inwencję autorki, poetyckie zabawy i sarkastyczne żarty. Shafak jako autorka, narratorka i bohaterka w jednej osobie jest w oczach czytelnika kobietą pełną życia, nienasyconą koczowniczką, szczęśliwą w procesie tworzenia opowieści. A przy tym ważnym i odważnym głosem w obronie wszechstronnego rozwoju jednostki niezależnie od płci.
Moim zdaniem powinny być jakieś komentarze. Takie jest moje zdanie na ten temat.
OdpowiedzUsuń