Liane Moriarty - "Niedaleko pada jabłko"

 



Liane Moriarty bardzo cenię za umiejętność opowiadania dramatycznych historii rodzinnych i trzymania w napięciu niemal do ostatniej strony. Po "Wielkich kłamstewkach", "Sekrecie mojego męża" czy "Moja wina, twoja wina" w moich lekturach przyszedł czas na "Niedaleko pada jabłko". Główni bohaterowie powieści, Joy i Stan Delaney, to małżeństwo z 50-letnim stażem, rodzice czwórki dorosłych dzieci, którzy przez wiele lat prowadzili wspólnie odnoszącą sukcesy szkołę tenisa. Kiedy Joy bez zapowiedzi znika na wiele dni, dzieci próbują się dowiedzieć, co stało się z matką. Narracja prowadzona jest w dwóch planach czasowych - w teraźniejszości trwa policyjne i prywatne śledztwo mające na celu odnalezienie kobiety, w przeszłości - dom Delaneyów nawiedza niespodziewanie nieznajoma młoda kobieta. Powiązania obu planów odsłaniają się przed czytelnikiem subtelnie i stopniowo. Czy Joy uciekła przed mężem czy to Stan skrzywdził żonę? Poznajemy przy tym losy czwórki dorosłych dzieci bohaterów, ich własne dramaty i traumy oraz wspomnienia z dzieciństwa. Moriarty ciekawie komentuje wydarzenia z punktu widzenia postaci trzecioplanowych (kelnerek, fryzjerek, sąsiadów itd.). Jak zwykle przedstawia różne wersje prawdy o bohaterach, by w finale poskładać je w zaskakującą całość. Powieść to intrygujące studium małżeństwa, rodzicielstwa, niezależności i sukcesu, trzymające w napięciu jak dobry kryminał. 

Komentarze