Syreny u Zielińskiej mają -ości. Kobiecość, miłość, niezależność, niepewność, samotność...
Ilekroć przeczytam bardzo dobrą książkę, z jednej strony chcę o niej opowiedzieć już, teraz, natychmiast, z drugiej - boję się nieudolnym słowem zburzyć owo ulotne wrażenie podziwu i zachwytu. Aleksandra Zielińska to stanowczo "moja" autorka - ogromnie cenię jej wrażliwość, przepiękny poetycki język, ironiczny humor, genialne ucho do dialogów i talent do portretów.
Bohaterka powieści, Zofia Ambroziewicz (zwana też Zimną Zośką), po latach od obiecującego debiutu literackiego (autofikcyjna powieść o śmierci matki), pracuje w recepcji na siłowni, wynajmując mieszkanie ze studentami i próbując sklecić kolejną powieść. W kryzysowym momencie życia trafia do niej pakiet listów matki, Ewy, opatrzony tajemniczym dopiskiem: "wróć, wszystko ci wyjaśnię". Bohaterka wyjeżdża do rodzinnej wsi Grzmoty nad Sanem by zbadać tajemnice przeszłości matki i jej przodkiń. Kobiety z rodu Ambroziewiczów były niezależne i "robiły, co chciały". Mieszkańcy Grzmotów nazywali je syrenami i obwiniali o wszystkie wiejskie nieszczęścia i kataklizmy. Zośka, wracając do rodzinnego domu, zagłębiając się w lekturze listów i zapisków Ewy i przepisując je na nowo, mierzy się z własną "syrenią" tożsamością i sekretami przeszłości.
Powieść napisana jest bardzo plastycznym, pełnym wodno-rzecznych metafor językiem. San jest tutaj nie tylko życiodajną rzeką, ale i nośnikiem pamięci, niemal osobowym bytem, mającym własną wolę i kaprysy (powieść pięknie koresponduje tu choćby z "Tam na niebie są rzeki" Elif Shafak). Zielińska kreśli wyraziste portrety silnych kobiet: prababki Olimpii, która "wyszła z Sanu", babki Miry i jej siostry, Nory (artystki-rzeźbiarki), w końcu Ewy i Zośki. Bohaterowie, z którymi styka się Zośka, są barwni, soczyści, czasem narysowani grubą kreską (uwielbiam lubego Zośki, Janka ze Śląska!). Powaga i melancholia przełamywane są ironią i humorem; powieść niesie czytelnika wartkim nurtem aż do finałowej katastrofy i katharsis.
Wspaniała to proza, również autoironiczna - literatura jest tu zawsze jakąś formą konfabulacji, kradzieży obcych słów i historii. Bierzcie i czytajcie - zgodnie z wodną symboliką zanurzając się w głąb wielogłosowej narracji.
Komentarze
Prześlij komentarz