Reportaż
służy wiarygodnemu ukazaniu wycinka rzeczywistości. Teatr
wpasowuje tę rzeczywistość w artystyczne ramy i wpisuje ją w
szerszy kontekst. Co wyniknie z mariażu literatury faktu i teatru? Zrealizowany
przez polsko-czeski zespół „Pomnik” (reż. Jiři
Havelka), spektakl na podstawie reportażu „Dowód
miłości” z tomu „Gottland” Mariusza Szczygła, to rewelacyjny
portret Czech przełomu lat 50. i 60. z ich toksycznym uwikłaniem w
komunizm i chorą lojalnością wobec ZSRR
Tekst
Szczygła przedstawia kuriozalną historię budowy „największego
pomnika Stalina na kuli ziemskiej”, który z okazji 70.
urodzin wodza został wzniesiony w Pradze i usunięty po zaledwie
siedmiu latach (po tzw. „odwilży” i ujawnieniu stalinowskich
zbrodni). Choć na scenie rzeczywiście wznoszony jest monumentalny
pomnik z płaskich plansz (świetna scenografia Marka
Zákosteleckego),
istotą opowiadanej historii jest człowiek bezradny wobec
mechanizmów historii. Nie jest to jednak historia przez duże
„H”, lecz tragikomiczna narracja rozpisana na szereg epizodów
od szczytów władzy po środowisko prostych robotników.
Scenę
„oprawiono” w potężne, drewniane ramy, które podkreślają
umowność granicy między faktami a ich artystycznym przetworzeniem
(zwłaszcza, że granicę tę aktorzy niejednokrotnie przekraczają
na oczach widza). Na środku sceny ustawiono długi stół
przykryty czerwonym aksamitem, przy którym zasiadają postaci
czeskiej i radzieckiej polityki (we wszystkie postaci wciela się
prześwietne trio aktorskie: Anna Makowska-Kowalczyk, Radosław
Kasiukiewicz i Tomasz Maśląkowski). To tu podejmuje się
najważniejsze decyzje związane z budową „dowodu miłości”,
dyskutuje się i pije wódkę (równie często, co
chętnie). Zmieniające się dynamicznie sceny uwydatniają absurdy
życia polityczno-społecznego, w którym niezależność jest
tylko pozorem, a w każdej chwili może się odezwać telefon z
Kremla (na którego zalecenia odpowiada się jedynie słusznym
„da!”). Na oczach widzów obradują zatem „pomnikowe”
komisje (których stałym członkiem jest minister informacji,
Kopecky, brawurowo zagrany przez Maśląkowskiego), odbywają się
pierwsze „wolne” wybory (symboliczna, bardzo dobra scena z
„cudowną” przemianą białych kart do głosowania w „czerwone”),
a Stalin odpakowuje urodzinowe prezenty (w tym kamień węgielny
tytułowego pomnika).
Kreowane
przez aktorów postaci są przerysowane, traktowane z
przymrużeniem oka. Sam Stalin to wiecznie podchmielony gbur, a
scenie jego śmierci daleko do oficjalnej spektakularności
(groteskowa przypadkowość zgonu wodza ostro kontrastuje z
podniosłością jego pogrzebowych uroczystości i powszechnych
lamentów). Projektant pomnika, Otakar Švec,
przedstawiony został jako postać tragiczna, ofiara własnego dzieła
(występujący w tej roli Kasiukiewicz nosi „paryski” beret, jest
zalękniony i wycofany: by opisać śmierć swojego bohatera,
wychodzi poza otaczające scenę ramy, co czyni jego położenie
jeszcze bardziej rozpaczliwym). Zbiurokratyzowanie rzeczywistości i
powszechną inwigilację podkreśla złowieszczy stukot maszyny do
pisania Anny Makowskiej-Kowalczyk (która wygłasza również
znamienny tekst „my wiemy wszystko o wszystkich”). Na scenie
humor miesza się z niepokojem, a lekkie podejście do tematu pozwala
dostrzec kuriozalność historycznych przemian (walka z kapitalizmem,
na której cierpią najniższe warstwy społeczne została
przedstawiona w przezabawnym dialogu robotników pracujących
przy budowie pomnika).
Wielką
zaletą spektaklu jest jego plastyczność i dynamika. Żywy plan
aktorski uzupełnia plan lalkowy (malutkie, płaskie laleczki
„zwykłych” Czechów przesuwają się wzdłuż stołu; ich
obecność w końcowych scenach podkreśla monumentalność
wznoszonego pomnika: po jego ukończeniu również postaci
polityków, odgrywanych przez aktorów, występują przed
nami jedynie w miniaturze). Postępy prac na budowie przedstawiono,
przesuwając na sznurkach płaskie samochodziki, wiozące granitowe
bryły; ruchome plansze wykorzystano również w scenach
pierwszomajowych pochodów czy demonstracji podczas Praskiej
Wiosny. W roli pomnika Stalina występuje sam Tomasz Maśląkowski,
czyniąc ze sceny wyburzania efektowny ruchowy monodram.
„Pomnik”
to spektakl bardzo dobrze skomponowany, utrzymujący uwagę widza od
początku do końca. Bazowy materiał literacki ożywa w szybko
zmieniających się obrazach, atrakcyjnych wizualnie. Talent i
sprawna współpraca trójki aktorów pozwalają na
bezproblemowe śledzenie opowiadanej historii, mimo nagromadzenia
faktów i dat. Tragikomiczny epizod z dziejów Pragi
staje się pretekstem do opowieści o absurdalnie groźnych czasach,
po których – na szczęście – „nie zostało już nic”.
(zdj. wroclaw.pl)
Komentarze
Prześlij komentarz