"Gould - Wariacje" (Polska) - 12. Międzynarodowy Festiwal Teatru Lalek i Animacji Filmowych Dla Dorosłych „Lalka też Człowiek”
Jan Sebastian Bach i Glen Gould – dwie
wielkie muzyczne osobowości, geniusze tworzenia i odtwarzania. Specyficzna,
osadzona poza czasem relacja tej dwójki wyjątkowych postaci stała się głównym
motywem spektaklu „Gould – Wariacje” w reżyserii Adama Walnego. Temat niezwykle
nośny został w przedstawieniu dziwnie zmarnowany, a obfitość słowa przysłoniła
siłę marionetkowej animacji.
Aktor występujący w roli Bacha, wygłasza długi
monolog na tematy biograficzno-muzyczne: począwszy od narzekania na błahość
twórczości muzyków mu współczesnych – wliczając własnych potomków – po
podkreślanie doskonałości form przez niego uprawianych. Wspomina o Gouldzie
jako o najdoskonalszym wykonawcy swoich utworów. Wyraża przy tym święte
oburzenie, że „idioci z NASA” w 1977 roku wysłali w przestrzeń kosmiczną
nagranie Arii z Wariacji Goldbergowskich w wykonaniu Goulda jako wizytówkę
ludzkiego gatunku. Ów epizod inspiruje go do refleksji nad samą postacią
pianisty, który w latach 70. był u schyłku sławy oraz nad paradoksem
„pozbycia” się z ziemi muzyki, która
miała kierować myśli ku niebu. Monolog kompozytora przedłuża się niepomiernie,
a biograficzny konkret kłóci się ze stricte egzystencjalnymi wynurzeniami.
Główną „atrakcją” spektaklu jest ożywienie postaci
Goulda w formie ogromnej marionetki. Bach jako złośliwy demiurg wydobywa go z
fortepianu niby z grobowca i zaczyna nim manipulować za pomocą klawiszy
instrumentu. Potężna lalka wygląda naprawdę imponująco – jest anatomicznie
„ludzka”, ma ruchome stawy i błyszczące przerażeniem oczy. Marioneta
podwieszona na linkach podnoszona jest i animowana przez aktora w sposób bardzo
mechaniczny (słyszymy buczący dźwięk metalowego wysięgnika unoszącego linki w
górę) jedynie drobne gesty kończyn wypadają naturalnie i płynnie. Gould
ożywiony przez Bacha krąży pod sufitem wokół fortepianu, by w końcu zasiąść w
wykrzywionej pozie za jego pulpitem.
Motyw ożywienia tego, co martwe, jest bardzo
intrygujący: zwłaszcza że sam wizerunek lalki sugeruje nienaturalność tego
zjawiska, a postać Goulda zdaje się wystraszona własną bezwolnością. Bach mimo
szacunku dla pianisty traktuje go z wystudiowanym okrucieństwem, niejako
odreagowując frustracje własnego niedocenienia i niezrozumienia. Kompozytor
otwiera grobowiec, by złożyć w nim swoje ciało i ukarać ludzkość za
niewrażliwość i podążanie za muzycznymi trendami.
Mimo interesującego tematu i ciekawych założeń
inscenizacyjnych spektakl ma w sobie jakąś sztuczność, wydaje się niespójny, a
przede wszystkim przegadany. Cieniem kładzie się na całości niewykorzystany
potencjał genialnie wykonanej lalki, której potężne rozmiary nie pozwalają na
subtelność i precyzję animacji. Przedstawienie stanowi dowód na to, że ukazanie
na scenie ludzkiej wielkości jest bardzo niebezpieczne – gdyż niezwykle trudno
uczynić z niego wielką sztukę.
Komentarze
Prześlij komentarz