"Opowieść o Wani i enigmatycznej rosyjskiej duszy" (Rosja) - 12. Międzynarodowy Festiwal Teatru Lalek i Animacji Filmowych Dla Dorosłych „Lalka też Człowiek”
Jaka jest rosyjska dusza? Sentymentalna, pełna nieokreślonej tęsknoty,
dowcipna (a czasem rubaszna) a nade wszystko zanurzona w żywiole
niesamowitości, przygody magii baśniowości. Takie wnioski pozwala nam wysnuć
przepiękny spektakl Karlsson Haus „Opowieść o Wani i enigmatycznej rosyjskiej
duszy”, dzieło prawdziwie nieskrępowanej wyobraźni.
Historię o „cud-bohaterze” Wani i jego walce ze
smokiem opowiedziano w skromnej, lecz pełnej niespodzianek scenografii. Aktor,
będący zarazem narratorem i animatorem lalkowych postaci, znajduje się na
pochyłej platformie z daszkiem, przypominającej skrzydło dwupłatowca (sam
występuje zresztą w skórzanej czapce-pilotce). Zanim przystępuje do
opowiadania, wydaje stosowną ilość głębokich westchnień, podgrywając sobie na bałałajce.
Baśń traktuje o potężnym smoku, który pożarł
wszystkich ludzi na świecie. W ostatniej ocalałej wiosce mieszka dwójka
staruszków z dwoma synami i kotem. Kiedy i synowie zostają pożarci (bardzo
efektownie i spektakularnie: paszczę smoka imituje mała wyżymaczka, z której
wysuwa się „język” – ręka aktora obleczona w czerwony materiał) lamentujący
rodzice wznoszą ku niebu modły o cud-bohatera, który ocali ludzkość. Miłosierne
słońce zsyła wówczas na świat Wanię. Chłopiec pojawia się najpierw na scenie jako
maleńkie niemowlę w beciku, niesione przez bociana (lalki przesuwane są na
żyłce podwieszonej „u powały”). Proces jego dorastania odbywa się podczas
miarowego bujania w kołysce, któremu towarzyszą okrzyki i komentarze
przybranych rodziców (staruszkowie zostali przedstawieni w formie ruchomego
obrazu-płaskorzeźby, podwieszonego pod sufitem niby wiejskie świątki).
Dorosły bohater, naznaczony piętnem podrzutka,
wyrusza w niebezpieczną podróż w poszukiwaniu złośliwego potwora (lalka Wani
przesuwana za pomocą korbki na drewnianej platformie przemierza lasy, rzeki i
góry). Jak to w baśniach bywa, spotyka po drodze barwne postaci: morskiego
potwora (wspaniała wizualnie scena, w której odgłosy wodnego stworzenia
imitowane są bulgotaniem blaszanego imbryka) czarownicę, piękną królewnę, a w
końcu – złośliwych braci. Sam smok przestawiony został jako wielka zielona
waliza, w której jakby nigdy nic toczy się życie pożartych ludzi („prawie jak w
Paryżu!”). Scena ratowania bliskich z
opresji została skomponowana niczym w filmach akcji: lalki wyciągane są z
wnętrza smoka na linach. Szczególnym pięknem odznaczają się epizody, w których
do rzeczywistości dołącza pierwiastek nadrealny - napad wilków (ze świecącymi, czerwonymi
oczkami) na złych braci czy przemiana bohaterów w ptaki.
Spektakl niezwykle spójny, świetnie skomponowany i
zagrany angażuje uwagę widza od samego początku. Choć skierowany do widzów
dorosłych, pełen jest zaskakujących rozwiązań, budzących autentycznie dziecięce
zdziwienie. Przefiltrowanie opowieści przez wrażliwość „rosyjskiej duszy” sprawia, że śmiech zawsze podszyty
jest melancholią, a pozorny happy end napawa raczej smutkiem i zostawia widza z
wieloma pytaniami. Przedstawienie
niezwykle różnorodne pod względem technik animacyjnych pozwala podziwiać
możliwości teatru lalek w miniaturze, twórcze podejście do jego materii, a
przede wszystkim – ogromną radość tworzenia baśniowych światów.
Komentarze
Prześlij komentarz