"Moja Polska. Kamienie na szaniec, Armia Krajowa" - reż. Renata Jasińska - Teatr Arka we Wrocławiu









Jakim językiem mówić dziś o Polsce i patriotyzmie? Jak odnaleźć słowa przystające do postnowoczesności, w której idee Prawdy, Ojczyzny i Wolności znaczą coś innego niż kiedyś? Spektakl „Moja Polska. Kamienie na szaniec, Armia Krajowa” w reżyserii Renaty Jasińskiej opowiada o historii Polski w wymiarze umowno-symbolicznym, który przeplata się z konkretem jednostkowych losów autentycznych bohaterów czasów wojny i okupacji.

W przedstawieniu obok nawiązań do „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego pojawiają się autentyczne historie wrocławskich kombatantów AK – Zbigniewa Lazarowicza (działacza podziemia niepodległościowego) Wandy Ciałki (sanitariuszki AK Oddziału wileńskiego) i Stanisława Wołczaskiego (powstańca warszawskiego). Przekład ich wstrząsających opowieści na język sztuki jest największą siłą spektaklu. Sceniczne „teraz” to jednak współczesność, teatralne realia, w których dyskutują ze sobą Gwiazda (Mada Wójcik) aktorka reprezentująca Starą Polskę i jej córka (Agata Obłąkowska-Woubishet). Gwiazda, która lata świetności ma już za sobą, jest artystką silną i politycznie zaangażowaną: mimo słabości i choroby chce wystąpić na scenie po raz ostatni.  Stanowi swego rodzaju ikonę artystycznej wolności – dowiadujemy się, że w przeszłości niejednokrotnie grożono jej rodzinie, lecz mówienie Prawdy w zakłamanej rzeczywistości zawsze było dla niej najważniejsze. To przez usta Gwiazdy przemawiają autentyczne postaci – ona staje się ich nowym wcieleniem i scenicznym kostiumem.

Wyjście Gwiazdy na scenę poprzedza niby wyobrażony, niby senny epizod, w którym śledzimy losy chłopców z Szarych Szeregów i planowanych przez nich akcji sabotażowych. Występujący w ich rolach adepci teatralni (Radosław Wojtas, Anna Rzempołuch, Jan Kot, Marek Trociński, Alicja Idasiak i Andrzej Kusiak) nadają postaciom wdzięcznej lekkości, a powaga wojennego wspomnienia zostaje przełamana. Obmyślanie przeciwniemieckich strategii przybiera formę niemal dziecięcych przekomarzanek, przerywanych kresowymi piosenkami.

Konkret historyczny łączy się na scenie z wymiarem symbolicznym. Matka i Córka są nie tyle indywiduami, co uosabiają idee kojarzone z dawnym i współczesnym patriotyzmem. Podział na „dawniej” i „dziś” rysuje się zresztą dość schematycznie: wypowiadane z patosem słowa Prawda, Ojczyzna, Polska zestawiane są z automatycznie nacechowanymi pejoratywnie hasłami Kosmopolityzm, Europa czy Pieniądz. Na szczęście pogłębiona psychologia postaci pozwala przełamać ów schemat: Matka poświęca się dla idei kosztem rodziny, Córka odkrywa w sobie pokłady troski i  współczucia. W finałowej scenie to Córka występuje przed widzami w wojskowym płaszczu i przejmująco śpiewa piosenkę „Warszawo ma”.

Spektakl cechuje pewna niejednorodność w rozkładzie akcentów. Równocześnie mówi się o problemach historii, teatru, Polski i patriotyzmu, co osłabia nieco wymowę poszczególnych wypowiedzi i scen. Największą moc przekazu mają monologi Magdy Wójcik podwójnie uwikłanej w rolę aktorki wcielającej się w autentyczne postaci. Paradoksalnie mowa faktów chroni przed podniosłą dosłownością.  Tytuł spektaklu, sugerujący subiektywność podejścia do tematu, jest znakiem troski o osobiste zaangażowanie współczesnego widza w polską rzeczywistość. Przedstawienie pokazuje piękno historii i tradycji, stanowiąc przede wszystkim punkt wyjścia do dyskusji – jaka jest moja Polska? 


(zdj. teatrarka.pl)

Komentarze