Jak już pewnie wiecie, bardzo lubię wycieczki z literatury pięknej w rejony psychologii, psychiatrii czy neurobiologii. Z ogromnym zaciekawieniem i fascynacją przeczytałam zatem Mężczyznę o pięknym głosie Lillian B. Rubin, czyli, jak głosi podtytuł, Opowieści o terapii, która łamie reguły. Rubin, psychoterapeutka z kilkudziesięcioletnim stażem, więc osoba jak najbardziej kompetentna i wiarygodna w temacie, opowiada historię kilkorga swoich pacjentów, w których terapii pozwoliła sobie na łamanie zasad, myśląc o ich dobru i powodzeniu procesu terapeutycznego. Autorka zaznacza nieustannie, że wszystkie działania, jakie podejmowała, mogłyby się spotkać z krytyką czy niezrozumieniem innych terapeutów, sama jednak podążała za swoją intuicją i potrzebą chwili, a przede wszystkim reagowała na specyficzne potrzeby pacjenta. Jakie reguły zdarzało się jej łamać? Te o niedotykaniu i nieprzytulaniu pacjenta, o oddawaniu głosu pacjentowi, który sam powinien zacząć pierwsze spotkanie terapeutyczne, o niedzieleniu się historiami z własnego życia (bo pacjent nie powinien niczego wiedzieć o życiu prywatnym terapeuty). Co ciekawe, każdy opisany przez autorkę proces zdawał się wymagać tej swoistej „buntowniczości” terapeuty i wyszedł pacjentowi na zdrowie. Rubin przedstawia arcyciekawe przypadki osób zmagających się z rozmaitymi problemami (o których nierzadko nie miałam najmniejszego pojęcia), które musiały być dla niej poważnym wyzwaniem. Co powinien zrobić terapeuta, gdy pacjent tygodniami uparcie milczy? Jak rozmawiać z osobą, która w rozmowie telefonicznej zbudowała swój zupełnie odmienny od rzeczywistego wizerunek? I co począć, gdy na terapię par pacjentka przyprowadza nie męża, a… kochanka? Jestem naprawdę pełna podziwu dla profesjonalizmu, ale i empatii autorki, jej gotowości do przyznawania się do własnych błędów i otwartości w opowiadaniu o swoich życiowych wyzwaniach. Język opowieści (w przekładzie Aleksandry Żak) jest przy tym prosty i przystępny dla niepsychologów, nawet gdy tłumaczy elementarne dla psychoterapii pojęcia. To dla mnie kolejny kawał wiedzy o człowieku, który nie daje się zamknąć w żadnych ramach, a przez to wciąż nie przestaje zaskakiwać.
Komentarze
Prześlij komentarz